PL

EN

Rzymski rok Andrzeja
08 stycznia 2024

O swoim pobycie na uczelni Tor Vergata w Rzymie w ramach programu Erasmus+ opowiada Andrzej student teleinformatyki.

We wrześniu 2022 wyjechałem do Rzymu, to był mój pierwszy dłuższy niż tydzień wyjazd za granicę. Wypełniała mnie ekscytacja, ale i zarazem strach przed nowymi przeżyciami i właściwie pierwszą próbą utrzymania samego siebie, gdyż nigdy wcześniej nie mieszkałem nigdzie indziej niż w domu rodzinnym. Pierwsze kilka tygodni było trudne. Odnalezienie się
w innej kulturze i języku bywało przytłaczające, ale był w tym wszystkim pewien dreszcz emocji, który motywował człowieka do działania i asymilacji z otaczającym światem. Po kilku tygodniach razem z trzema kolegami z uczelni, którzy byli na tej przygodzie ze mną, znaleźliśmy wspólny rytm życia w nowym dla nas miejscu a wcześniej stresujące interakcje z natywnymi mieszkańcami w sklepach i na ulicy stały się częścią przygody i budziły ekscytację. 

Przed wyjazdem do Włoch uczyłem się już języka włoskiego ale z pewnością nie był to poziom, który pozwalał na spokojną komunikację z Włochami, jednakże ciągła ekspozycja na język bardzo szybko zaczęła przynosić efekty, wcześniej konwersacje słyszane w autobusach czy też na mieście przestały przypominać szum informacyjny a bardziej nie do końca zrozumiałe zdania, z których powoli udało się wyciągać kontekst sytuacji. Pamiętam również, gdy razem z kolegami usiedliśmy w pokoju i przeglądaliśmy program przedmiotów, które wybraliśmy na uczelni, w pewnym sensie byliśmy przerażeni i obawialiśmy się rzucenia na zbyt głęboką wodę (uczęszczaliśmy na przedmioty na poziomie
magisterki) jednakże szybko okazało się, że nie było się czym martwić. Profesorowie na uczelni byli bardzo mili, przejęci swoją rolą nauczania a cała atmosfera bycia studentem była zupełnie inna niż w Polsce. Przedmioty pomimo tego, że były trudne, to fakt że wybraliśmy je sami oraz wcześniej wspomniana akademicka atmosfera naprawdę motywowała do nauki i skłamałbym gdybym powiedział, że nie był to najbardziej produktywny i ekscytujący pod względem akademickim rok w moim życiu. 

Pomimo tego, że uczelnia stawia poprzeczkę wysoko, spokojnie starczało nam czasu na standardowe Erasmusowe zabawy. Razem z kolegami mieszkałem na małym osiedlu oddalonym o jakieś 10 min od uczelni pieszo, był to podłużny budynek podzielony na kilkanaście mieszkań połączonych w środku korytarzem. Głównymi mieszkańcami naszego zakwaterowania byli międzynarodowi studenci, co jak każdy może się spodziewać doprowadziło do szeroko rozumianej wspólnej integracji.
Podczas tego roku poznałem dziesiątki osób z czego każda z nich była z innego kraju, miała swoją historię i kulturę i z wielką chęcią opowiadała o tych aspektach oczekując w zamian ciekawych rozmów i perspektywy z drugiej strony. Nie można też zapomnieć o tym, że mieszkając w stolicy Włoch podczas roku pobytu udało się zwiedzić znaczącą część tego miasta a także wybrać się na wyprawy do mniej znanych części Rzymu, które często oferowały wiele ciekawych i przepięknych miejsc w których większość turystów nigdy nie postawi swojej stopy. Dzięki dostępowi do względnie tanich pociągów i lotów udało się też zwiedzić okoliczne miejscowości. Pomijając wiele plaż jak i jezior, które odwiedziłem w okresie letnim udało mi się również zobaczyć miasta takie jak Napoli gdzie zjadłem najlepszą pizzę w swoim życiu jak i Katanię gdzie udało mi się zobaczyć piękną Sycylię oraz posmakować oferowanej w niej morskiej kuchni oraz pysznego cytrynowego likieru wytwarzanego z miejscowych cytryn. Dodatkowo podczas wizyty w tych miastach udało się zdobyć sąsiadujące z nimi wulkany Wezuwiusz i Etna.